Carl, Jessie i Thorin zaraz po
rozmowie udali się w podróż do Belgatoru gdzie czekał na nich Aslan z
Gandalfem. (jak na pewno wiecie dzieci nie przedostały by się do Sródnarnii bez
pomocy Lwa).
„Czy to daleko?”- spytała
zaciekawiona dziewczyna
„ Jest to parę egz* z tąd”-
odpowiedział krasnolud
Gdy tak wędrowali przez Dziką Puszczę
napotkali na swojej drodze bardzo dziwne stworzenie. Istota ta miała bardzo
dziwną budowę. Głowa była cała w strupach, pocięta od strzał łuku. Ręce miała
za długie jak na człowieka i za krótkie jak na ogra. Nogi były takie same jak
ręce, za długie jak na człowieka i za krótkie jak na ogra. Wielki stwór nie
zamierzał zejść z drogi, podobnie jak podróżnicy.
„Czego tu szukacie? Dlaczego
zapuściliście się tak daleko i na moją ziemię?”
Thorin rzeczywiście zapomniał że w
tej części lasu mieszka wygnaniec Aslana, goblin Tyfon dawny przywódca wielkiej
armii goblinów i Wargów. Tyfon już miał rzucić się na przybyszów, gdy nagle
usłyszał dźwięk, który przyprawiał gobliny o dreszcze a mianowicie był to
Feniks, posłaniec Aslana, który wystraszył goblina i sfrunął na ziemię.
„Witam was. Przyleciałem podarować
wam miecz samego króla Piotra i łuk królowej elfów. Carl i Jessie od razu
zajęli się odpakowaniem podarunków.
Podróżnicy byli już tylko dzień
drogi od Belgatoru. Noc była spokojna i gwiaździsta. Jessie rozmyślała czy ktoś
za nią tęskni (rodzice zbytnio nie zwracali na nią uwagi, ponieważ byli zajęci
pracą). Nad ranem gdy wszyscy się wyspali ruszyli w dalszą drogę do miejsca
gdzie mieli się spotkać z Aslanem. Carl był bardzo szczęśliwy z tego, że dostał
miecz, lecz nie wiedział, czy zdołałby go kiedykolwiek użyć. Jessie nawet nie
chciała słuchać o ranieniu innych, była raczej dziewczyną, która nie przepadała
za przemocą. Wieczorem dotarli do Belgatoru, bardzo się rozczarowali gdy
zobaczyli, że Aslan jest lwem. Dziewczyna myślała, że jest nim przystojny
mężczyzna na białym koniu, „lecz pozory mylą”. Chłopiec od razu zaprzyjaźnił
się z Gandalfem, który był bardzo podobny do Carla pod wieloma względami.
Thorin był uradowany, że doprowadził dzieci do Aslana i nic im się stało. Sam
Belgator był miejscem idealnym po przez nawet to, że nikt w mieście nie zwracał
uwagi na rasę lub pochodzenie przybyszów lub podróżników, którzy przejeżdżali
przez miasto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz